A jeśli by tak chcieć sobie pomóc...

 

 

 

Teraźniejszość jest najważniejsza. To stanowcze podejście do Tu i Teraz.

No dobrze....

A co zrobić, jak czujemy ciężar przeszłości, wspomnień lub teraźniejszość doskwiera nam tak, że nie widzimy jasnej przyszłości ?

Jak pozbyć się blokad, samo ograniczeń i w końcu poczuć się wolnym ?

Czy postawimy na profesjonalizm gabinetów psychoterapii?

A może skorzystamy z technik uzdrawiania oferowanych przez ezoteryków?

Istnieje alternatywa, bardzo skuteczna, bo sprawdzona przez  Nas w codziennym życiu, nie pozbawionym "opiłków przeszłości".

 

Jak sobie pomóc skutecznie, od zaraz ?

 


Lidka pisze...

Sobie pomóc...


Jeżeli masz w sobie urazy, poczucie krzywdy
Łzy z tego powodu płyną, jest dziki krzyk,
Bo ranią cię tak bardzo, wyjesz,
Na zewnętrz wyrzucasz,
Jak wulkan plujesz…
Wokół tylko łzy i ogień, który spala.

Jeśli takie coś obserwujesz, a nie chcesz,
By było w tobie, w środku,
Nie wyrzucaj proszę, z siebie, poza
Nie zaśmiecaj ziemi.

To jest bardzo
Cenny twój własny opał.
Rozgrzej się nim,
Tak, rozpal ogień.

Tak to właśnie wygląda na dziś
Dzień mego pojęcia, rozeznania, przyjęcia
Zasymilowania…
Tak to właśnie jest.

Przed czym się wzbraniałaś i czego nie chciałaś,
Przybywa do ciebie.
Prosi o ukochanie, lecz nie tylko masz kochać
Tak dla samego kochania.

Najpierw ma być ukochane,
Bo wtedy nie jest wzgardzanie,
A jeśli akceptowane i miłe.
Się staje, wtedy to wchłaniasz.

Jest to twój pokarm.
Twoje danie.
Energia już nie marnowana.
Zaprzestajesz wypluwać z siebie, nie ma zatruwania.
Sam dla siebie jesteś samowystarczalny.
Używasz tego jako mocy swej.

Kiedyś się wyparłeś. Teraz nie.
Asymilacja następuje.
Tak jak drzewa liść,
Wdycha truciznę, wydychając tlen.
O! Drzewa wiedzą to.
A ty?

Dlaczego masz nie użyć wiedzy tej?
Nie wyrzucaj, nie marnuj,
Stań się samowystarczalny.
Jesteś tym.
Potrzebujesz energii każdej do stwarzania światów.
Napęd twojego pojazdu.

 

Godny Siebie

 

Głodny – godny
Godny - głodny?

Jedzenie.

Dobry przykład, dostępny, obrazowy.
Godne mej uwagi stały się teraz słowa
„Głodny i Godny”.

Wokół nich zabrzmi pieśń.
Przysposobienia nowego rozumienia.
Warstwy pod spodem…
Nutki ciche.
Wydobyte teraz…
Oto brzmienie….

Godny nie zawsze bywa głodny,
Na ogół głód niczym nie wiąże się
Z pojęciem godność.
Nie.

Głodny nie zawsze bywa godny, na ogół nie.
Głód i good nieść.
Godność.

Rozdzielone z sobą są.
Słowa o skrajnych znaczeniach.
Zmysły.
Głód to zalepienie dziur.
Godny to spokój bez konieczności.

Potrzeba wolna od żądzy.
Godny, czy głodny?
Głodny, czy godny?

Koniec brzmienia mego.
Dokończ sobie sam.

Jeśli wyjaśnię, zaspokoję swój głód
Twej uwagi.
Dasz mi ją, bo będziesz czytać dalej…
Więc wybieram zachwyt,
Tak zachwyt nad sobą w tym rozpoznaniu.

Godna jestem
Nie głodna uwagi twej.
Godny sobie bądź, zachwyć w sobie się,
Odkryj swoje warstwy.
Rozpoznaj swój głód i bądź zawsze Good…
Noś się tak, nieś, i śpiewaj o tym pieśń.

Dalej.

 

 

Bezpiecznie jest mieć

I przestać drżeć
Że z tego powodu
Ktoś coś zrobi mi.
Tak.

Świadomość mas
Pilnować siebie, by
Inny nie miał ponad.

Wiara w ograniczenie
Wbiła w przestrzenie ciasnych ram.

Bezpiecznie jest mi
Właśnie teraz z tym, że ja mam.
Mam, bo taki zamiar i zamysł mój.
Zawsze miałam, tylko to skrywałam, strach, ze mi nie wolno i, że zabiorą,
(zbrodnia i kara?...)

Może z kiedyś....Wspomnienie bólu posiadania, wyrzuty sumienia, odebrania,
Schowanie się pod brakiem, jak ślimak w skorupie,
By nie posądzili?
Nie zabili?
Do gardła nie skoczyli, że (oni) nie dopuszczą, nie pozwolą.
Że to nie chwała, być, mieć, lśnić...

Próżność, lenistwo, nieproduktywność, nieużyteczność
Na rzecz społeczną...
Ciebie dławili, sami korzystali, od koryta do koryta, przeganiani....
A jeść chciało się i mieć...
I z boku tego się stało, bo jakże tak, nie po bożemu móc bezczelnie sobie brać?

Wmawiano skutecznie, a kimże Ty jesteś, za kogo się masz?
A któż ci dał takie prawo?
Ano ja sam.

..........

Wzbranianie przed braniem..
Korzystaniem...
Pragnienie bycia przede wszystkim z Bogiem
Materialne "Be", my tak, a Ty nie...
Z kiedyś - rozdzielenie

Dlaczego więc
Na ten czas mam nie otworzyć do obfitości mej bram?
Dlaczego nie?
Bo nie duchowe?

Ależ skąd!

Stary wzór,
Mówili mi,
Jak tak, to idź, niech Bóg Ci da...
i tak szłam, odrzucałam obfitości stan, pieniądze parzyły w ręce,
A, gdy miałam, wbijanie w poczucie winy, że jak to tak, tyle łez, taka bieda
wokół, nie wstyd Ci, mieć?
Lepiej daj mnie.
Bóg kazał dzielić się... itp., itd.

Mówię ' "Dość"

Bogactwo i Bóg Jednym dla mnie są.
Ubóstwo nie służy już mi.
Wybieram zaprzestać wyrażać się nim.
Uwalniam więc zsuw.
Obfitość u mych nóg.
Kładzie się z wdziękiem, służy mi pięknie.
Boski mój Byt, dobry jest.
Mam wszystko, co chcę.
To nie jest próżność.
To prawda ma.
Ja przez nią się wyrażam.

I miłość mam, i dobrostan.
Obecny jest w przestrzeni mej.
Energia finansowa dla mnie.
Też.
Już przed nią się nie wzbraniam.
Brakami nie zasłaniam.
Wyrażam zgodę, jestem na tak.
Bogactwo i ja - przyjaźń ma.
Równość, równość jest, bo...

Dlaczego nie?

Bezpieczna jestem w tym.
Bezpieczna.
I Tylko tyle.
Och! Wolno mi!, tak, wolno mi!
A jeśli mi, to, dlaczego nie Ci?
No, powiedz, dlaczego nie?

 

 

...

Czasami odkrywa się, że bardziej ponad siebie kocha się swoje
przyzwyczajenia, wierzenia... więc, z tym się nie da zrobić nic, to jest
przeciwne mocom twym.
Najłatwiej pokochać, tak, miłość naturalny stan, siebie w tych
przyzwyczajeniach, właśnie w nich.

Zgoda ze sobą we Wszystkim Tym.
We wszystkim!

Reszta dopiero pójdzie za tobą, cząstki zaczną się w kupę zbierać, przygarniasz, dopełniasz, jesteś.
Stwierdzisz pewnego dnia, że wszystko masz, i wszystko To, zacznie służyć
Ci, bo o to nie zabiegasz.
Masz dodane.

Kiedy wychodzę do miasta, mam przeświadczenie, że nie mam po co, bo wszystko
mam, naprawdę, gdy tak myślę, i gdy wiem, że tak jest , więc nie mam potrzeb,
wpadają mi wtedy najwspanialsze rzeczy!
Lub, jest sygnał, ze "przydałoby mi się to i to..."... bez nacisku, że muszę
mieć, bo nie mam.

I dzieje się, ze raptem myśl, "jechać tam", jadę, wchodzę, idę prosto do tej części sklepu wiem, że wisi dla mnie.
Piękny płaszcz. Np.
Same mi się kłaniają, i proszą, ach, bierz mnie!

Wtedy idę, i z radością zbieram, ach! Witaj! Mówię, bo wiem, że stoją na tej
drodze, dla mnie w gotowości, bo chcą być moje.
Cena tak korzystna na ogól jest, że ...grzech nie brać, no to biorę...

I tak podobnie ze wszystkim innym.

Potem, zorientujesz się, ze to takie łatwe i tak proste i zdecydujesz, że
nie chcesz zbierać, tylko wybierać, według upodobań, a nie potrzeb.
Odkładasz potrzeby, bo wiesz, że wszystko masz, i że jest ci dostępne.
No, to jest.
Zacząć od małych rzeczy i spraw wokół siebie, docenić w swojej przestrzeni,
raptem zauważysz, ze fajne jest to, obok czegoś codziennie przechodziłeś,
zatrzymasz się, O! nie zauważyłem, rozglądałem się za daleko, a to mam przy
sobie..."

I powoli, krok po kroku zaczniesz uznawać wszystko wokół, cieszyć się tym.
Poluzujesz, bo nie będziesz szukał poza sobą,

Wtedy dopiero energie piękne będą Ci się kłaniały, i stawały pod postacią
różnych pięknych sytuacji, idą w zgodzie z twoja decyzją, służą ci, bo po to są.

Naprawdę, aż się proszą i czekają, byś je sobie wziął, w takiej postaci, by
było to zgodne z Tobą i przystępne na stan świadomości. I korzystał po
prostu, bezkarnie, nic już nie grozi, nikt nie okradnie, ani nie posądzi,
żeś pazerny, chciwy i w żądzy.

To nie ma znaczenia, czy samochód ci się pojawia nowy, czy jedzenie, czy
ktoś mile uśmiechnie się do ciebie. Zauważysz, ze cieszysz się jak dziecko
wszystkim, co do ręki bierzesz.

Zachwycasz się tym.

Najpierw zauważysz, ze najłatwiej ci wpada to, co najbardziej kochasz.
Zaczynasz kochać więcej i rozszerzasz swoje ukochanie na szerszą skalę.
"Nie kochaj drugiego człowieka, ani żadnej rzeczy, bo będzie miało, miała
nad tobą władzę, jedyne, co, to kochasz siebie w kontakcie z nimi.
Tak, siebie.

Jeśli masz potrzebę kochać, kochaj miłość.
I wyrażaj ją, tylko tyle, a czasami aż To.
Dlatego i z tego powodu miłość do czegoś się nie sprawdza, miłość do siebie w tym, do miłości, o, tak.

"Kocham siebie w brakach, kocham siebie w obfitości.
Wszystko jedno, ale kocham, wyjściówka, rdzeń".


Cóż to byłaby z miłość, gdyby się czekało, aż się stanie doskonałym...
Warunkowość.
Warunkowość, a ma być bezinteresowność, i bezstronność.

I tak jest !

 

 

Prawdziwa historia grzybowa

Z Jankiem poszłam raz do lasu,
Grzyby zbieraliśmy.
„Czy znasz drogę, ufam Ci,
Nie kontroluję jej, nie śledzę, jak wracać?”.

Janek znał dobrze ten las, opowiadał mi
O rodowym drzewie.
Które gdzieś w gęstwinach jego
Rośnie sobie,
Od dzieciństwa Jankowego.

Ojciec, Hieronim drzewo to pokazał,
Ważne dla Jasia naszego było.
Wspomnienia piękne kryło.
Bezpieczeństwa zapis w sobie miało.

Chodziliśmy różnymi ścieżkami, trochę w lewo,
Trochę w prawo,
Namiętnie tak grzyby zbieraliśmy,
Drogi powrotnej nie rozpoznaliśmy.
Nagle,
Zagubieni w gęstwinach…

„Co robić?”

Ależ Janie! Ufałam Ci bez granic!
Drogi nie pilnowałam, bo to było twoje zadanie!”
Jan, na to odpowiedzialnością poruszony
Dwa koszyki niósł w rękach,
Tak ciężarami zrównoważony,
By nie przechylać się na żadną ze stron.
Obciążył się równo, „sprawiedliwie”.

I z tym dobytkiem
Szukał drogi powrotnej
Rozpaczliwie.
Przed siebie w pośpiechu szedł,
Ja dreptałam za nim też.

Lecz mi się nie chciało
Tak biec.
„trzeba iść, trzeba iść
Jan na to, naprzód, naprzód wciąż!”.

A ja...

Jakoś tak się stało, że,
Dźwigać nie chciało mi się chcieć
Mojego jednego koszyka.
„Janie, tylko zmęczysz się, zaprzestań biec.
Usiądź, odpuść, przywołajmy drogę".
Ducha lasu poprosimy, i on wskaże.
Odpocznijmy, wyluzujmy się, uspokójmy”.

Na to Jaś, że nie, w odpowiedzialności swej
Dalej biegł.
Przed siebie, na oślep, z nadzieją, może tam
..."to nie ta"
Szukał, sprawdzał…
Przez krzaki przedzierał,
Poranił się trochę.

Usiadłam sobie,
Nie chciało mi się wysilać.
„Odpocznę, kanapkę zjem, pooddycham”.
Ducha poprosiłam o wskazanie,
Lasem się cieszyłam, zapachem.
Ptaków śpiew.
Wsłuchałam się.
Uczta wyśmienita.

………….

Wraca Jaś, zmęczony
Bieganiem, koszyków dźwiganiem.
Idzie już poddany, pogodzony, że na nic bieganie.
Na pieńku sobie siedzę,
W ciszy zanurzona.
Patrzy Jaś, ponad mnie…
Głowa w górę zwrócona.

„Jest! Radośnie krzyczy!
Jest, drzewo nasze rodowe.
Tu! Za tobą!
Już wiem,
Gdzie do domu droga!”
Tutaj jest skręt na lasu skraj,
Wyjście z niego tędy,
Właśnie tam, gdzie drzewo!

Okazało się, że tam, gdzie pień,
I moje siedzenie,
Była pomoc, wskazanie.
Właśnie tam, bardzo blisko mnie,
Gdzie odbywało się relaksowanie.

Jaki morał z bajki tej,
Która życiem nazywa się?
I Która naprawdę zdarzyła się?


No, jaki?

 

O tęsknocie

Jest taki stan, jak głęboka tęsknota, takie z głębi wołanie, do wycia porównywane być może.
Takie "aaaaaaaaaaaaałłłłłłłłłłłuuuuuuuuuu"!
Najczęściej bez widocznego powodu...

Wiele ludzi to ma, czucie niezrozumiałe czasami,
Frustrację wprowadza i w głowie zamęt.
Jest to normalne na ten czas i wskazanie, że dusza Ciebie woła, do Ciebie coraz bardziej się zwraca,
uwierać zaczyna ciało, wrażenie jest, że idziesz, nic na drodze nie widzisz, a tak , jakbyś o kanty się rozbijał...
To jest temu podobne czucie.
I bardzo dobrze!
To jest sygnał, rozpoznanie tylko potrzebne Tobie, że ciało świadomości rozbija się o stare jakości.
Tak rodzi się Nowy człowiek.

Zapis informacji i starych kodów, z którymi już ci nie po drodze uwierają, bo to jest dla Ciebie "obce ciało", i je zrzucasz.
Nie z tej bajki, nie z tego obszaru, w którym jesteś Ty już.
Odpada, niczym skorupa, jak z perły warstwy wierzchnie...
Tak to wygląda, i tak to jest.
Wskazaniem, głęboka tęsknota, jakieś rozglądanie...
Za czymś, nie wiadomo, może za kimś.
Myślisz, szukasz odpowiedzi, niepokoisz się, ze z tobą coś się dzieje, a nawyk myślenia,
że skoro jakieś czucie jest, to na pewno, że źle.

Wcale nie.

Właśnie, że Ty odrywasz się, uznać ten stan, jako sprzyjający , bo odrywający z ciebie to, co stare,
a więc już nie służące, i bardziej dopomagające jest to doskwieranie, niż Ci się wydaje.

Co ja robiłam. Gdy taką tęsknotę czułam?
Szłam do lasu, spacerowałam sobie z nią pod rękę, łapka w łapkę chadzałyśmy sobie pośród drzew.
Pomiędzy ludźmi też.
Zaprzyjaźnić z sobą w jej towarzystwie się, to jest dobry sposób, uspokajasz natychmiast się,
zgodę na ten stan swą dajesz, nie zakrywasz niczym nie przesłaniasz, pozwalasz sobie na odczucie,
zanurzasz coraz bardziej w tym się, ufnym jesteś, że to czucie ważne jest, skoro Twoje, to dla Ciebie ma znaczenie.
I, tak sobie z nim pod rękę chodząc, nie wyrzucasz sobie, ze coś z Tobą nie
tak, masz więcej życzliwości i miłości niż wcześniej, dbałością siebie owijasz.

I coraz bardziej stajesz się spokojny, i ukojony.

Wiesz, że to jest duszy nawoływanie, że już pora wracać do domu.
I tak się stanie, bo inaczej nie miałbyś tej tęsknoty.
Może być i tak, że głęboki smutek masz.
I to tak jak z tęsknotą swą, weź pod rękę ten stan.
Ważne jest, że żyjesz, w zgodzie z przyrodą, a to są elementy Ciebie, z kiedyś, części nie pogodzone stają ci na drodze,
byś za rękę, niczym swoje dzieci wziął ze sobą dalej w świat i w drogę powrotną do domu.
W ten sposób wracasz do niego jako cały...
Nie okaleczony.
To się nazywa spotkaniem siebie, pozbieraniem w kupę, w całość, ukochanie i towarzyszą temu bardzo piękne doznania.

Nie bój się tęsknoty swej, ani smutku nie odganiaj, skontaktuj się z nimi
właśnie, jakbyś miał dzieci przed sobą, i utul miłością, po prostu.
I pozwól sobie na wszystkiego czucia odczuwanie.
Teraz już nic Ci się nie stanie. Bo to jest czas, byś mógł przyjąć do siebie te doznania,
które kiedyś wyparłeś z powodu tego, ze było to trudne do zniesienia.
Już jest łatwo, i możliwe staje się, by przez tę tęsknotę przejść i dokonać w tym dopełnienie swe.

Tak to jest.

Karmisz w ten sposób sobą się, tymi energiami, które były odrzucone, bo "bolały".
Tu nie boli, możesz czuć do woli, co tylko chcesz, wybierzesz i na co sobie pozwolisz.
Spróbować trzeba by było, posmakować.
Inaczej, nie będziesz wiedział.

 

Odbijanie, obijanie do

Bim-Bam
...........

Po co?
Po co komu góry?
I doły?
Do pokonywania?
Chodzenie po nich, wspinanie
Łączy się z zagrożeniem.
Spadania.

Gdy znów w dole, we łzach pogrążony, porażką obciążony,
Czujesz, żeś winny...
Wstajesz.
Wolą życia, determinacją przymuszany,
Resztkami sił...

I miast żyć, oddychać, się dotleniać.
Bierzesz głęboki oddech jeden w całą pierś.
Zacierasz ręce,
I hajda!
W górę wciąż się pniesz.
Tytanowy Syzyf...

Jakiś czas to trwa, wysiłek niebotyczny,
Lekka górka, by się zdawało,
Ogromną trudność teraz sprawia.
Tlenu mało, nie uzupełniany,
Nie-rytmicznym oddychaniem,

.......................

Moment zero.
Cisza. Spokój.
Ukojenie.
Po co dół?
Co mi da wspinanie?
Stałe...

Co przyniosę sobie ja,
Skrajności zaliczając...
Kogo to obchodzi?
Nawet mnie samego nie.
Jestem tak zmęczony...

...............................

Po co?
Raz odbity w prawo, siłą wyrzucony,
Potem w lewą stronę,
Poobijane boki...
Wahadeł działanie.

Niezmordowane.

.......................

Bim – bam...
Ilekroć “dobrym” chcesz być,
Tylekroć w złym” trzeba Ci tkwić,
Aż do wypośrodkowania.
 

 Ćwiczenie, z Sobą Całym oswajanie

Chodź, weź mnie za rękę, pójdziemy tam,
Gdzie zobaczysz siebie prawdziwego,
Poczujesz się o wiele więcej.
Że Jesteś…

Najpierw zrób wiatraczek wokół osi swojej,
Tak, jak kiedyś dzieci w przedszkolu,
Zabawę w swoją przestrzeń zataczaną miały.
……………………….

Zrób sobie ją, zaznacz wokół krąg powietrzem,
Pokręć się w kółko trochę, rozprzestrzeń swoje ręce na całą ich szerokość,
Zrób sobie wygodne miejsce,
Powietrze wprowadzi cię w ruch.
Wymieszaj z nim się.
Najlepiej, jak 33 razy spokojnie, rytmicznie okręcisz się wkoło własnej osi.
Licz.
…………………………
Potem stań!
Złóż przy sercu ręce i stój.
Nogi szeroko rozstawione…
Patrz, jak dalej wiruje ci świat. Tylko patrz.
Wprowadziłeś go w ruch.
Jest wokół Twojej osi, a ty w środku świata stoisz,
Stój i siebie w centrum czuj.
Jesteś wypośrodkowany.
Doskonale zrównoważony…

Zatocz myślą swą jeszcze większe koło, nawet na całą planetę.
Możesz. Wolno i wskazane, nic ci się nie stanie,
Tak się rozszerzaj, rozciągaj, jakbyś z gumy był, niczym plastelina..
Jak najwięcej, jak najdalej…
Bardzo swobodnie, jakby to było w zabawie.
Oddychaj tym, i śledź zamiar ten utrzymany w myśli przez jakiś czas miej…
Chwilę stój.
…………………………….

Teraz, już tak osadzony, wymość się wygodnie w centrum swym.
Zamknij oczy i zobacz, że w środku jesteś tego koła,
Siedzisz jak na tronie sobie, oddychaj tym głęboko - raz, dwa, trzy, i cztery.
Poświeć uwagę oddechowi.
Nie myśl, nie zastanawiaj się, niech oddech robi swoje…

Tak. Bardzo dobrze.
Oddaj się temu, co czujesz.
…………………….

Lub też…
Kartkę weź i kredkę, ołówek, długopis, cokolwiek.
Wyrysuj sobie koło, ustaw siebie w środku.
Postaw kropkę.
Popatrz na to. Zajmij się kropki rozszerzeniem.
……….
Więcej ponad nawet koło na papierze.
Spirala z kropki powstanie… to jest twoje rozszerzanie.

Wczuj się w takiego siebie.
Poprzyglądaj sobie.
Jak Nowej Osobie, ciekawie.
………………

I tak wiele razy możesz, za każdym razem inaczej nanosisz, za każdym razem innego siebie odczujesz.
Oswajaj się z kimś więcej, Który w Tobie i zobacz go szerzej.
I rób sobie ćwiczenie, tak długo, aż się znudzisz.
Z boku stań, i patrz.
Dzięki temu się rozpoznasz.
Najlepiej, gdy odczuć pozwolisz.

I tak dowoli.


Rysunek

Zrób przestrzeń, wiedz, że jesteś bezpieczny,
Oddychaj głęboko, całym sobą.

Wyobraź sobie, że jesteś drzewem,
Które wszystko wdycha naokoło niego,
Nie wybiera, czym i co, jemu wszystko jedno,
Ma zdolność asymilowania, tlenem wydychania.
Tak samo jesteś.
Nie bój się oddychać wszystkim, co wokół Ciebie.
Zwłaszcza jakimś problemem.

Daj dużo tlenu w swojej przestrzeni.
Zrób „drzewowe” oddechy.

Tak.
Teraz wiedz, że jesteś kimś więcej, niż myślisz, z samego faktu, że jesteś,
Narysuj sobie to.
Powtarzam jeszcze raz.

„Jest mnie więcej ponad samego siebie, jestem większy, pełniejszy i szerszy”

Doskonały jesteś, taki jak teraz, nie myśl jaki,
Zakreśl kreską, plamą barwną, wszystko jedno.
Możesz samą w powietrzu ręką.
O, tak, śmiało, szerokim pociągnięciem, niech będzie Ciebie jeszcze więcej.
Poczuj się.
Oddychaj. Powąchaj,
Wejdź swobodnie w siebie i trochę pomieszkaj.

Rozrastasz się niczym drzewo.
Jak balon pęczniejesz…
Rozszerzasz….
…………………………..
A teraz, okraś siebie słońcem. Niech ogrzeje.
Przytul konarami do niego, wyciągnij ręce.
Tak. Dostajesz do słońc promieni, na wyciągniecie ręki.
Nawet więcej niż słońce jesteś.
A może słońcem stałeś się?
Gwiazdy w zasięgu, takie małe…
Zrób to, poczuj takiego się, wydaj z siebie promienie,
Na wszystkie strony.
Narysuj promieniującego siebie.

A teraz, jest ciebie dużo, bardzo dużo, ponad głową.
Ponad sobą stoisz, widzisz?

Pochodź świeżym powietrzem za pomocą oddechu po mózgu swoim.
Zatrzyj pomiędzy półkulami ścieżkę, tę przegrodę,
Zrób tak, by wyrównać pomiędzy nimi pas.
Najlepiej połączyć ósemkami jak pętelki i nici, zrób takie dzierganie.
Połącz dwie półkule.

A teraz
Wypełnij swoją przestrzeń, czym chcesz, wzorami, kolorami, ozdób siebie.
Zrób wycieczkę krajoznawczo-poznawczą po organach.
Popieść ręką je.
Weź z serca światło, podotykaj, jak laserem, czule bardzo.
Lub - w palcach masz zapalnik, zaświeć nimi je.
Daj każdemu promień słońca, ogrzej komórki, miłość wlej.
Porozmawiaj sobie z ciałem, wydaj dyspozycje, to, co chcesz.
Zamówienie złóż, jakbyś w restauracji był.
Co chcesz.
Możesz.

Młodniejesz, jaśniejesz. Uśmiechnij do środka siebie się.
Przytul wątrobę i serce, i przytul cokolwiek jeszcze przyjdzie ci do głowy.
……………………
O, tak. A teraz jakbyś dzieckiem był, zmieść się w swoją garść.
Kropeczka, kruszynka krucha, zadbaj, by pod pierzynka była, i ogrzej swoim sercem

Włóż do niego, tchnij nowego ducha, tchnij!
Nie bój się.
Tchnij oddechem swym takiego siebie dużego.
Ach! Chuchaj na siebie i dmuchaj.
Ukołysz się w ramionach swych.
Rozepnij ciało, rozluźnij się. Tak.
Jesteś bezpieczny, jesteś w środku siebie,
Zadbany, zatroszczony, ukochany.
Bądź tak chwilę sam na sam.
Pod najwspanialszą opieką.

Otwórz oczy, wstań.

Jesteś świadomy, pamiętaj o tym.
Jesteś z sobą połączony.
Nawiązałeś przyjaźń, o siebie zadbałeś.
Zadbało dbanie o Ciebie, taki jesteś doskonały!
Niech dba teraz i ciało i życie całe, i wszystko o Ciebie samo,
A ty się teraz ciesz, baw.

I pław.

 

Żadne rady, nic nie dadzą

Najpiękniejszy bukiet świata, z samych nawet róż,
nie będzie pachniał, gdy w potoku łez się jest,
i zwątpień.

Huśtawki nastrojów, wahania, umysł gada, ciszy nie ma.
Hałas, szaleństwo, pomieszanie...
Tak, to jest stan, jako obecny.
Najczęściej nie do wytrzymania.
Szukanie wyjścia?
Ależ...
Nie ma wyjścia!
Pogódź w tym natychmiast z sobą się.
Tyle tylko możesz.

Bo rady nie ma.
Żadnej, nie łudź się.

Jesteś Obecny w chwili tej.
Nie masz wyjścia, nie uciekniesz,
Nie zasłonisz, nic nie zrobisz.

Nawet nie chce się próbować...
W tą, czy w tamtą stronę, za kim?
Za czym oczy zwrócić i jaki kierunek?
Jak to zrobić!?

Wiesz i czujesz napór, zrobić trzeba coś, decyzja,
Ale jaka, co mi da ta? Lub tamta?
Co wybrać?
Jak żyć!?
Jak to Jest!?

Być? …..
Ach, cóż to oznacza?
Jakieś bzdury...
Łatwo komuś mówić...

Żadnej rady nie ma, żadnych słów,
Najpiękniejszych nawet w swoją stronę
Nie usłyszysz, głucha jesteś w cierpieniu swym,
Niepewności,
przejdziesz, zdepczesz,
Nie zauważysz radości,
i..
Bardzo dobrze,
I to jest OK.

Jak i kto może kazać Ci cieszyć się,
Gdy tak bardzo płakać się chce?
A któż śmie śmieć?
Pogoń go i już.

Nie pozwól odebrać sobie prawa do tego.
Masz prawo, do woli.

Nawet, kiedy boli, do czucia bólu własnego.

A radość?

Nie szukaj jej na siłę, nie zmuszaj.
Przezroczysta forma, nie nadana jeszcze przez ciebie,
Więc jej nie ma.
No, właśnie, skąd ma się wziąć?
Zgódź się na to, takie prawo twe
Nie musieć widzieć jej.
………………………….
I tak w kółko, błędne koło, labirynt,
Przyduszenie, zmęczenie.
Jak wyjść?,
Ach! Żyć się nie chce!
Zgódź się na nie wychodzenie.

Tyle prób!
Wszystko na nic,
Tyle starania...
Taka praca..
A gdzie zapłata?

Nagroda?
Ach, gdzie?
Nie mówiąc już, kiedy?....
Co jeszcze ze mną jest nie tak, co zrobić mam?!
Zgódź się Kochany, więc na to, że dziś nie wiesz…

ḥmm.
Nie ma rad.

Jedna propozycja ma, budzik sobie weź,
Połóż się do łóżka, wypnij na wszystko swoje ….i się….
Wywal jęzor, ziej.

Zaprzestań szukać rozwiązań, odpowiedzi,
Odpocznij sobie od tego.
zrób urlop od myślenia..
i...cierp.
Przez 15 minut cierp świadomie.
Bardzo mocno i porządnie.
Jakbyś blisko siebie miał najlepszą rzecz na świecie.

Tylko przez 15 minut.

Podaruj sobie te 15 minut.
Tylko temu stanowi swojemu.

”No, dobra, byłyście tyle ze mną, że ten czas dla was
Mnie już nie zbawi...
a, co mi tam, Ok, dobra, macie!”

Podaruj czuciom siebie przez ten czas...
Hojna bądź.
Miej gest.
Spróbuj.

Nic już nie tracisz...
Nic zyskać też nie musisz...

Cierp,
Ile wlezie!
Jeśli cierpienie jest, lub,
Bój się, wkurzaj,
albo wszystko jedno, co…

Lecz, proszę Cię, zrób to dobrze.
Cierp, ile możesz, cierp tak mocno,
Jak tylko dasz radę.
Ile sił w Tobie, dawaj je na stół.
Płacz, i nie zaprzestawaj, płacz mocno,
Bardzo mocno tak, jakby usłyszeć miał cały świat.

Ze wszystkich sił, postaraj się.
………………………

Nastaw tylko budzik,
Niech zadzwoni za 15 minut.

A potem sobie opowiedz, jak i co tak naprawdę poczułeś
Oddychanie nie zaszkodzi, a wręcz w tym cierpieniu 15-stominutowym jest jak najbardziej jest wskazane.
Jedyne zalecenie…
Podotykaj sobie tlenem ten swój ból i cierpienie..,
Jakiekolwiek inne czucie, które nie jest komfortowe.

Po prostu spróbuj zrobić takie doświadczenie bardzo, bardzo świadomie.

29.IX.2009r.

 

Włodek pisze...

 

Kochać siebie w tym

Czasami nie jest lekko,
Bywa też, że jest trudno, a
Wtedy stajemy pod własną
Ścianą pytając – Co dalej ?

Ja sobie pomóc, jak
Prze(t)rwać smutek i ból
Jak odzyskać spokój i
Równowagę codzienną

Chcemy być radośni, a tu
Kłuje cierń w naszym sercu
Ściska się, kurczy nasze Ja
Bezradność się wkrada powoli

Życie podpowiada, aby
Płakać lub złościć się, i
W obu sytuacjach efekt
Jest nadal żałosny, niepełny

Chcemy lekarstwa skutecznego
Nie tabletki na ból głowy
Ozdrowienia trzeba nam
Trwałego odcięcia od tego, co

Już nam nie służy…

Zamiast szukać na zewnątrz
Czytać książki, dzwonić do
Przyjaciół, co pocieszają
Spróbujmy tego, co sprawdzone

Pokochajmy siebie w Tym…

Pokochajmy siebie w tym, co
Kiedyś było i powraca w snach
Pokochajmy swój ból i żal
Do innych, może winnych

Przytulmy się do siebie samego
Obejmijmy z największą miłością
Nasze ramiona, nasze serca
Ukołyszmy siebie jak dziecko

A miłość zrobi resztę, na pewno…

 

 
Gdy pomoc potrzebna

Dotknęłaś nowego, nie zabolało
Cudownie otworzyły się drzwi
Zapraszające światło, zapach
Wolności rozniósł się nagle

Wchodzisz śmiało, z ufnością
Że wszystko się zmieni, już
Odejdzie przeszłość, da miejsce
Temu co Tu i Teraz

I nagle, nie wiadomo dlaczego
Wszystko staje, opór wielki, ból
Co się dzieje, nie rozumiesz nic
Przecież miało być lekko…

Nie umiesz sobie pomóc, choć
Wiesz jak pomóc innym, ulżyć
W trosce, ludzki odruch, normalny
Więc trzęsie ciebie, potrząsa

Nie dajesz już rady, myśli rządzą,
Ciało odmawia współpracy, chce snu
Emocje, emocje, opadasz z sił
Zagubienie, rozstrojenie, bęc !

I wszystko co wiesz już też nie
Pomaga, stanąć na nogi, lekko
Spojrzeć przed siebie i wokół
Przebudzenie, nieznośne, tak

Szukanie wsparcia, u innych
Krótka ulga, poczucie wspólnoty
Za mało, za mało, co jeszcze
Mogę zrobić by pomóc Sobie ?

Jest droga do uzdrowienia
Całości, po kolei, pomału, ufnie
To Twoja wiara, że to wszystko
Tobie służy i będzie służyć wciąż

Przejdziesz sama, tylko sama
Choć nie pozostawiona sobie…
Pod opieką jesteś zawsze, a
Kiedy już nie widzisz wyjścia

Oddaj wszystko Chrystusowi, a
On podpowie Ci, co jest i co
Zrobić, jaki krok, naprzód
Pod górę, prosto, w chwili, gdy

Posłuchasz tylko Siebie…

 

 

 

Do tańca trojga trzeba…

Trzeba trojga, by zatańczyli razem
Ty, Miłość i wiedza, współistnienie w tym
Doświadczanie z ufnością połączenia
I lęk nie powstanie, i nic co przychodzi

Już nie będzie straszyć…

Zapomniane sprawy nie obudzą się
Znów, nie wskażą winnych i biednych
Bo ich już nie ma, odeszli na zawsze
Już nie chce się powracać, dość !!

Nie musimy czekać 30 miesięcy, już
Teraz możemy przejść w połączenie,
Wystarczy Twoja decyzja, a strefa Zero
Pojawi się natychmiast, o poranku

Szkoda czasu na myślenie – co to
Będzie, gdy kalendarz się wypełni
Niech ciekawość inspiruje nas, że
Kiedyś, swobodnie, lekko i przyjemnie,

Dostroimy się do nowych energii…

Proste ćwiczenie, łatwe widzenie siebie
W tym, Twój osobisty trening łapania fal
Które nam służą, duszę uwalniają z
Uścisku starego świata, strachu pełnego

Zamknij oczy, silnik swój włącz i jazda,
Ponad znane ci wymiary poszybuj, wysoko
Przyzwyczajaj się do lotów poza swoją
Wyobraźnię, wejdź w wymiary nie poznane

I tak wibrując, coraz dalej i wyżej, w mocy
Doświadczania na co dzień, pamiętaj że
Trening czyni mistrza, umysł się oswoi
Serce podpowie, a ciało pokaże wyraźnie

Co jeszcze jest do zrobienia…

I w końcu przyjmij, że tylko jedno uczucie
Nie zna granic, gdy prawdziwie odszukane
Przywołane tęsknotą, opisane milion razy
W tańcu z tym, co już wiesz i będziesz znał

Nazywane jest Miłością, by ciebie chronić…

28 lipca 2010 – Nie obawiajmy się niczego, tańczmy…

 


powrót